... kolczyki, jakie udało mi się wyhaftować. Łącznie z biglami mają 97 mm długości, a jednocześnie są lekkie jak piórko - para waży 20 g. W najszerszym miejscu ok. 45 mm. Tył zabezpieczony kremową alkantrą. Kolczyki impregnowane. Bigle zamknięte, posrebrzane. Tonacja bieli, szarości i srebra ożywiona mleczną jagodą i fioletem oraz bogaty wzór pozwalają pretendować tym kolczykom do dopełnienia stylizacji panny młodej bądź innej równie specjalnej i wymagającej. Niedostępne.
Sycę się już prezencikami w postaci nazwy dla mojego sutaszowego kompletu. Teraz mogę tylko podziękować i zachęcić do ciągłej zabawy. Przypominam wszystkim biorącym udział w konkursie - jeśli macie taką możliwość, proszę informację o konkursie zamieścić u siebie.
Serdeczności dla Was - Oglądających, Obserwujących, Zostawiających komentarze - dziękuję.
Piękne kolczyki. Bardzo okazałe. Zapewne szybko znajdą właścicielkę.
OdpowiedzUsuńsą okazałe, ale bardzo ciekawe :o)
OdpowiedzUsuńśliczne.;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuńBardzo to miłe, że się Wam podobają, tym bardziej, jak to zwykle u mnie bywa, miały wyglądać zupełnie inaczej. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPrześliczne, misterne jak koronka.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zamiarem moim było, aby sprawiały wrażenie lekkich, ażurowych przy swoich gabarytach. Więc się chyba udało :-)
UsuńObłędnie nieziemskie! Brak mi słów...
OdpowiedzUsuńAnno, dziękuję :-) Mnie również brakuje słów, jednak z powodu takiej przemiłej reakcji.
UsuńJestem pod wrażeniem Twojej fantazji w kreowaniu biżuterii. Nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńSama dopiero niedawno zaczęłam zabawę z sutaszem i nie mam pojęcia, kiedy będę umiała robić takie śliczności :)
Faledor, dziękuję. Jak sama już zapewne wiesz, sznurki sutaszu zaczynają często żyć własnym życiem , tworząc wywijasy ;-) Ja tylko dobieram im towarzystwo i łączę by się nie rozpierzchło ..., co jest, coraz bardziej dla mnie, satysfakcjonujące. Powodzenia w kreowaniu własnej sutaszowej biżuterii, bo dobre początki masz już za sobą. :-)
OdpowiedzUsuńprześliczne kolczyki!! to się nazywa wena:)
OdpowiedzUsuńNie lubię różu, ale w tym połączeniu wyszło rewelacyjnie
OdpowiedzUsuń